🐲 Jak Żyć W Nieudanym Małżeństwie
Nie tkwij w nieudanym małżeństwie tylko z tego powodu, że masz dzieci. Pewnie słyszałaś te słowa niezliczoną ilość razy od mężczyzn i kobiet, które znalazły się po drugiej stronie
Jeżeli chce Pani być w związku z mężem, a mąż z Panią, warto podjąć próbę ratowania małżeństwa, by wspólne życie sprawiało obu partnerom radość i satysfakcję. Z pewnością brak przyjaciół nie ułatwia Pani sytuacji, bo takie osoby często mogą być dla nas wsparciem i pomóc w trudnych momentach, takich jak ten, o którym pisze Pani teraz. 25 lat wspólnego życia z mężem to bardzo długi czas. Napisała Pani w swoim liście, że udało się Państwu wyjść z wielu kryzysów dzięki wzajemnemu wsparciu, co jest dużym zasobem związku. Jeżeli tym razem trudno pomóc sobie wzajemnie, może warto pomyśleć o psychoterapii małżeńskiej, która w takich momentach jets odpowiednia formą leczenia. Z pomocą psychoterapeuty będą Państwo mogli przejść kryzys, omówić trudne sprawy i odbudować swój związek, odbudować wiarę w siebie i we wspólne bycie razem, by dalej cieszyć się satysfakcjonującą relacją. Z pewnością w Pani okolicy znajdzie Pani dobrego psychoterapeutę par i małżeństw, który pomoże w tej drodze. Warto zadbać o siebie i o związek.
Koniec końców poradził sobie z traumą i po kolejnym nieudanym małżeństwie (z Weroniką Marczuk), znalazł szczęście u boku Edyty Pazury, z którą w tym roku świętowali piętnastą rocznicę związku! A jak potoczyły się losy jego pierwszej żony? Czytaj także: Po słodkiej dziewczynce nie ma śladu.
Pozbawianie dziecka któregoś z rodziców to tragedia. fot. Czasami, gdy patrzę na naszego malucha, to zastanawiam, jakby to było, gdyby życie spłatało nam takiego figla - postanowilibyśmy się rozstać. Nie wyobrażam sobie tego. Kiedy pojawia się dziecko, taki temat staje się już bardzo poważny. O ile dorośli potrafią się pozbierać, wylizać rany, to w dziecku pozostawia to ból na zawsze. Gdy spędzamy czas we troje, Leon nie daje ani mi, ani żonie nigdzie się oddalić. Nieustannie kontroluje, abyśmy oboje byli blisko niego. Broń Boże, by któreś z nas chciało wyjść do toalety lub kuchni. Leo od razu podnosi syrenę „Maa-maa!”, „Taa-taa!”. Jesteśmy potrzebni mu oboje, jednocześnie. Wtedy jest najszczęśliwszy. Czy warto trwać w nieudanym związku dla dobra dziecka? Pozbawianie dziecka któregoś z rodziców to tragedia. Dziecku towarzyszy wtedy nieustanna tęsknota - raz za mamą, raz za tatą. To niezwykle trudne - czy warto być razem dla dziecka? Jeśli widzi się szanse na uratowanie związku, to pewnie tak. Ale w innym przypadku? Dziecku nie trzeba nic mówić, że jest źle, że mama i tata ze sobą nie rozmawiają, widzi to i czuje. Rośnie w domu, w którym wzorzec miłości, związku kobiety i mężczyzny jest antywzorcem. Przeczytaj więcej wzruszających historii z życia wziętych! fot. Mam znajomego, który odkąd jego dziecko było jeszcze malutkie, miał problemy małżeńskie. Raz było lepiej, raz gorzej. Kilka razy słyszałem tekst, że „będą razem” póki synek jest mały. Koniec końców po kilku latach i tak się rozstali. Z jednej strony chłopczyk miał oboje rodziców koło siebie przez kilka pierwszych lat, z drugiej jednak wysłuchał ich niejednej awantury, każdą na pewno mocno przeżył. Co lepsze, co gorsze? Nie wiem. Doceniam to, co mam. Supermamy - co sądzicie na ten temat?
Zadaniem terapeuty będzie pomóc Państwu w odpowiedzeniu na pytanie co poszło "nie tak" w Waszych relacjach, że do zdrady doszło. (Pamiętajmy, że wina za zdradę nie leży tylko po jednej stronie). Dlaczego oddaliliście się od siebie. Jakie macie oczekiwania i potrzeby wobec siebie, czego chcecie, a czego nie w Waszych relacjach.
Jak żyć w małżeństwie i nie zwariować? Jacek Pulikowski twierdzi, że można żyć w małżeństwie i nie zwariować. Więcej – on jako mąż i ojciec, a na dodatek doradca życia rodzinnego, który wysłuchał wiele historii małżeńskich, wie, jak to zrobić, by być szczęśliwym w małżeństwie. Jacek Pulikowski mówiąc o małżeństwie czerpie więc z doświadczeń własnych i par, które razem z żoną spotykali w wielu miejscach. Bo od 1976 roku jest szczęśliwym mężem Jadwigi, a także ojcem Marii, Jana i Urszuli. Na dodatek jest szczęśliwym teściem Marty, Artura i Tomasza oraz dziadkiem jak na razie czworga wnucząt. Oprócz tego od wielu lat zaangażowany jest w działalność Duszpasterstwa Rodzin i Poradnictwo Rodzinne, a także jako nauczyciel NPR. Jest wraz z żoną członkiem – założycielem i był wieloletnim Prezesem Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Poznańskiej. Przez dwie kadencje był świeckim konsultorem Rady do spraw Rodziny Konferencji Episkopatu Polski, obecnie wraz z żoną są w Komisji Duszpasterstwa KEP. Oboje byli też audytorami na Synodzie Biskupów o Rodzinie w Rzymie w 2015 roku. Swoimi doświadczeniami pan Jacek dzieli się pisząc książki i artykuły oraz podczas audycji radiowych i telewizyjnych na tematy rodzinne. Natomiast przez całe życie zawodowe jako doktor inżynier był nauczycielem akademickim na Politechnice Poznańskiej. Ponadto prowadził zajęcia na Podyplomowym Studium Rodziny na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Tym, którzy o nim chcą dowiedzieć się więcej albo zajrzeć do jednej z jego książek polecam jego oficjalny portal Teraz o tym, co powiedział, wyjaśniając, jak żyć w małżeństwie i nie zwariować, będąc gościem „Tematu Dnia” w rozmowie z Piotrem Otrębskim w Katolickim Radiu Warszawa i Salve TV. Ktoś zapyta, czy to możliwe? Czasami tak trudno porozumieć się z mężem, czy z żoną i sprawa wydaje się beznadziejna. Ale słuchając innych wiemy, że w głębi serca wiele żon i mężów marzy o tym. Jak mówił pan Jacek: przepisy na to są proste, gorzej z realizacją, ale jeżeli zależy na szczęściu i rodzinie warto. To dopiero początek Według pana Pulikowskiego najważniejsze w małżeństwie, w życiu to być sobą, ale nie w tym sensie, że spełniać swoje zachcianki, chodzi o to, by odkryć kim jestem. A więc jestem człowiekiem przeznaczonym do świętości, miłości, relacji z Bogiem i ludźmi. Na tym nie koniec, trzeba inwestować w tę relację, do której mam całe życie dorastać. - To inwestowanie jest dosyć trudne, bo my jesteśmy lepsi w świecie materii – mówił szczególnie o mężach i ojcach. - Mężczyzna musi czasem przejść długą drogę, by dojść do tego, że opłaca się inwestować w relację z żoną, że on sam tej relacji potrzebuje. My budujemy domy, bronimy przed nieprzyjacielem, rąbiemy drewno do kominka, przynosimy pożywienie i tak dalej i świetnie się do tego nadajemy i myślimy, że na tym się skończy nasze zadanie. Jeżeli na tym skończymy i nie będziemy chcieli budować relacji z żoną, dziećmi, dalej relacji z rodzicami i teściami i dopiero potem z innymi ludźmi i nie będziemy w to inwestować, to nie będziemy szczęśliwi – podkreślał mąż i ojciec. - Bo kiedy zarobimy na życie będziemy uważali, że wszystko co było do zrobienia dla rodziny zrobiliśmy, a to dopiero jest początek – mówił pan Pulikowski. - Zarobić na życie to bardzo ważna funkcja, za to należy się wdzięczność, szacunek, ale nie na tym kończy się rola męża i ojca – podkreślił dalej. Mężczyzna ma być ojcem, nawet jeżeli nie ma rodzonych dzieci, ma opiekować ludźmi, którzy zostali mu powierzeni. Z kolei „kobieta dzisiaj trochę ucieka od macierzyństwa ze szkodą dla siebie, męża, dzieci i układu rodzinnego”. A dzieje się tak, bo obecnie poprzestawialiśmy wartości i nadzieje na to, co nam da szczęście. Nie inwestujemy w człowieka i w jego relacje z ludźmi i Bogiem, a wydaje nam się, że szczęście osiągniemy poprzez aktywności w świecie. Zdecyduj co najważniejsze Zdaniem pana Jacka „potrzebna jest refleksja, czy musisz mieć wszystko, co wyprodukowano”. - Miliard ludzi na świecie nie wie, czy jutro będzie mieć garść ryżu dla żony i dziecka. Ale nie za garść ryżu ludzie pracują w korporacjach i pozwalają sobie dyktować takie warunki. Nie ma pomysłu, że można zrezygnować z lepiej płatnej pracy na rzecz takiej, która daje szansę, że będę w rodzinie – mówił i podkreślał pan Pulikowski, „to jest niedola układu społecznego, w którym jesteśmy”. Niektórzy mówią żona, matka musi pracować, bo za jedną pensję nie da się przeżyć, czy na pewno? I warto odpowiedzieć, co jest najważniejsze dla nas? Jacek Pulikowski odpowiedział również, jak to było i jest o jego rodzinie. - Moja żona wyrosła w skromnej pięciodzietnej rodzinie, nauczyła się żyć oszczędnie. Ja też nie miałem jakiegoś dobrobytu w domu. Miałem uczciwy, porządny dom, ale była nas trójka dzieciaków i tylko tata pracował zawodowo, a mama pracowała w domu. I teraz całkiem nieźle żyję i uważam, że jestem szczęśliwy nie zarabiając kroci – tłumaczył mąż i ojciec. - U nas z kolei była taka sytuacji, że czekaliśmy długo na pierwsze dziecko, bo prawie 12 lat na jego urodzenie. Żona - wzorowa studentka pracowała, zrobiła doktorat, miała staże zagraniczne, robiła karierę zawodową w bardzo wysublimowanej dziedzinie - biochemii, miała świat prawie że u stóp. Kiedy poczęło się nasze pierwsze dziecko ona miała właśnie dostać zagraniczne stypendium, ale dziękuje za nie – opowiadał pan Jacek i dodając, że inni radzili, by zdecydowała się na stypendium choć na kilka miesięcy i zarobiła. Ona natomiast odpowiadała wtedy: „Nie, ja chcę być mamą”. - Przez 10 i pół roku była mamą w domu i widziała wszystkie uśmieszki dziecka, wzloty, upadki, ząbki, tragedie i radości i za żadne skarby świata, by tego nie oddała. Napisała taką książkę o kobiecości i pisze tam, że dziękuje Panu Bogu i mężowi, że mogła to wszystko „smakować” – opowiadał Jacek Pulikowski, a on wtedy pracował na uczelni i zajmował się dziećmi rano - budził je, szykował śniadanie, odprowadzał do przedszkola, a potem do szkoły. Łaska sakramentalna Pan Jacek pytany, czy Bóg bierze odpowiedzialność za małżeństwo sakramentalne, stwierdził: „Nie”. - Mamy wolną wolę i bierzemy odpowiedzialność za siebie, a Bóg każdemu małżeństwu sakramentalnemu daje łaskę. Łaska sakramentalna pozwala przetrwać każdemu, nawet najbardziej umęczonemu małżeństwu – zauważył. Jak odkryć tę łaskę? Trzeba z niej korzystać, przystępować do sakramentów i wspólnie modlić się. Nikt z nas nie może powiedzieć, że od dzisiaj będę super wierzący, z Bogiem za pan brat, ale mogę zacząć praktykować i do tego namawiał pan Pulikowski. - Jeżeli ktoś mi powie: godzinę w tygodniu mogę poświęcić dla Pana Boga i jeżeli pójdzie w niedzielę na Mszę Świętą to statystyki podają, że tacy ludzie 25 razy rzadziej się rozwodzą niż średnia krajowa. A jak dorzucisz 30 sekund dziennie na codzienną, wspólną modlitwę to 750 razy rzadziej będziesz się rozwodził niż średnia krajowa – tłumaczył pan Jacek i tym momencie nawiązał do swojej pracy jako doradcy życia rodzinnego. - Przez 30 lat pracy z małżeństwami nie spotkałem małżeństwa, które modliło się codziennie i rozpadło się – podkreślił. W ich życiu były najróżniejsze trudności, ale każde z nich przetrwało. - Owszem były takie, które się modliły i przestały się wspólnie modlić, odeszły od Boga, bo przykazania im przeszkadzały i ich małżeństwa się rozpadały. Ale ci, którzy nieraz z zaciętymi zębami mówią: „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” i nie zasną niepogodzeni, ci się nie rozwiodą – podkreślał doradca życia rodzinnego, bo oni budują na skale. Oczywiście nie możemy sobie narzucić głębokiej wiary, ale możemy sobie w małżeństwie narzucić czas oddany dla Pana Boga, może to być czas na modlitwę, nabożeństwa, adorację i ten czas będzie miał przełożenie na życie. Wywiad wywołał różne reakcje słuchaczy, pan Robert napisał: „Dla wielu młodych ludzi to, co mówi pan Jacek może wydać się abstrakcją, jednak wcale nią nie jest. Przez wiele lat dążyłem do zdobycia pieniędzy i życie przeciekało przez palce nie pozostawiając wielu wspomnień rodzinnych. Praca, wyjazdy, dzika gonitwa za czymś nierealnym. Bóg jednak potrafi odwrócić życie o 180 stopni. Kiedy dzieci były już odchowane wszystko wydawało się jakoś poukładane zakradła się pustka w życiu i pytanie, co dalej. Dalej była choroba żony, w wyniku której po dziesięciu latach przyszedł na świat nasz kolejny syn. Zdecydowałem się odejść z dobrze płatnej pracy, która jednak kłóciła się z moją moralnością i wyznawanymi zasadami. Wcale nie twierdzę, że było łatwo, ale o wiele lepiej jest mi żyć kiedy wiem, że nie żyję dla mamony, a dla rodziny. Nie byłoby tej zmiany, gdyby nie Bóg ze swoją dobrocią łask”. Więcej usłyszysz słuchając na youtube pana Pulikowskiego. Tekst Renata JurowiczZdjęcie:
Sensem wampiryzmu energetycznego jest poczucie wyższości i władzy nad drugim człowiekiem, nawet w sytuacji, gdy ofiara nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś nad nią panuje. Wampir odczuwa radość, gdy może manipulować innymi. Wampira energetycznego możesz spotkać wszędzie: w szkole, w pracy, a także… we własnym domu.
Ty lubisz sport, a twoja druga połowa woli czytać. Ty działasz skrupulatnie i operatywnie, a twój współmałżonek jest raczej niezorganizowany. Ty lubisz spędzać czas z innymi, a on jest mało towarzyski. Myślisz sobie: „Po prostu do siebie nie pasujemy! Dlaczego nie zauważyliśmy tego przed ślubem?”. Prawdopodobnie to zauważyliście, przynajmniej w jakimś stopniu. Jednak w tamtym okresie byliście bardziej skłonni iść na ustępstwa — i dobrze byłoby wrócić do tego teraz, po ślubie. Ten artykuł może wam w tym pomóc. Najpierw przyjrzyjmy się, dlaczego niektórzy sądzą, że jako małżeństwo źle się dobrali. CO WARTO WIEDZIEĆ Niektóre różnice są poważne. Kiedy dwie osoby spotykają się ze sobą, starają się przede wszystkim ustalić, czy do siebie pasują. Dlatego gdy na tym etapie dają o sobie znać poważne różnice, wielu woli się rozstać, zamiast nierozsądnie poślubić kogoś, kto stanowi ich całkowite przeciwieństwo. Ale co z mniej znaczącymi różnicami, pojawiającymi się przecież w każdym małżeństwie? Nie ma dwóch takich samych osób. Dlatego to najzupełniej normalne, że małżonkowie się od siebie różnią. Może to dotyczyć przynajmniej jednej z poniższych dziedzin: Zainteresowania. „Nigdy nie przepadałam za ruchem na świeżym powietrzu”, przyznaje Anna *, „za to mój mąż od dziecka wspinał się na ośnieżone szczyty i całymi dniami wędrował po buszu”. Nawyki. „Moja żona może siedzieć do późna, a mimo to wstać o piątej rano. Z kolei ja potrzebuję siedmiu, ośmiu godzin snu, bo inaczej staję się marudny” — mówi Brian. Cechy charakteru. Być może jesteś osobą skrytą, a twój współmałżonek wręcz przeciwnie. „Gdy dorastałem, z nikim nie rozmawiałem o problemach osobistych”, opowiada David, „ale moja żona pochodzi z rodziny, w której o wszystkim mówiło się otwarcie”. Różnice mogą wzbogacać. Młoda mężatka o imieniu Helena zauważa: „Moja propozycja może być dobra, ale to nie znaczy, że to jedyne rozwiązanie”. CO MOŻNA ZROBIĆ Zdobywaj się na poświęcenia. Adam mówi: „Moja żona Karen ani trochę nie interesuje się sportem. Ale poszła ze mną na parę meczy i nawet przyłączyła się do kibicowania. Z kolei Karen uwielbia muzea sztuki, więc odwiedzamy je razem i zostajemy tam tak długo, jak ona ma na to ochotę. Staram się okazywać zainteresowanie sztuką, bo wiem, że to dla niej ważne”. Zasada biblijna: 1 Koryntian 10:24. Poszerzaj horyzonty. Spojrzenie twojego współmałżonka na daną sprawę nie musi być złe po prostu dlatego, że jest inne niż twoje. Przekonał się o tym Alex. „Zawsze myślałem, że najlepsza droga z punktu A do punktu B to ta najkrótsza, a każdy inny wybór to błąd. Ale życie w małżeństwie pomogło mi zrozumieć, że może być wiele dróg prowadzących do celu i że każda z nich jest na swój sposób dobra”. Zasada biblijna: 1 Piotra 5:5. Bądź realistą. To, że dwie osoby są dopasowane, nie oznacza, że muszą być identyczne. Nie spisuj waszego małżeństwa na straty tylko dlatego, że wyszło na jaw kilka rzeczy, które was różnią. W pewnej książce czytamy: „Wielu ludzi chętnie sięga po wymówkę: ‚Zaślepiła mnie miłość’”. Jednak „każdy dobry dzień w małżeństwie jest dowodem, że mimo różnic osobowości potraficie darzyć się uczuciem” (D. Medved, The Case Against Divorce). Starajcie się trzymać biblijnej rady: „Dalej znoście jedni drugich (...), jeśli ktoś ma powód do uskarżania się na drugiego” (Kolosan 3:13). Spróbuj postąpić tak: Wypisz rzeczy, które lubisz i cenisz u swojego współmałżonka, oraz to, co was łączy. Potem wypisz dzielące was różnice. Być może dojdziesz do wniosku, że nie są one aż tak poważne, jak ci się wydawało. Poza tym uświadomisz sobie, pod jakimi względami mógłbyś okazywać większą wyrozumiałość lub zdobywać się na pewne wyrzeczenia. „Lubię, kiedy żona dostosowuje się do mnie, i wiem, że jest wdzięczna, gdy ja robię tak samo” — przyznaje Kenneth. „Nawet jeśli wymaga to ode mnie poświęcenia, czuję się szczęśliwy, gdy widzę, że ona jest szczęśliwa”. Zasada biblijna: Filipian 4:5.
Jest zachwycona. Od 15 lat żyje w “rzymskim małżeństwie”. Jest zachwycona. Tworzą udane związki, mają dzieci, biorą wspólne kredyty. Jednak gdy pojawia się temat ślubu, stwierdzają, że nie widzą takiej potrzeby. Wolą żyć w tzw. rzymskim małżeństwie, czyli związku kohabitacyjnym, konkubinacie. – I tak nazywam go moim
21 maja 2019 Wiele małżeństw przeżywa chwilowe lub długotrwałe trudności, wynikające z braku zrozumienia, szwankującej komunikacji, zdrady jednego z partnerów czy problemów z nadużywaniem alkoholu. Załamanie relacji może nawet skutkować rozwodem lub rozstaniem, dlatego warto podjąć próbę przezwyciężenia kryzysu. Jeśli się postaramy, to może on nawet zostać twórczo wykorzystany i scementować nasze małżeństwo. W niniejszym artykule zostaną przedstawione przykładowe recepty na poradzenie sobie z problemami w związku. Naucz się mówić o uczuciach – to podstawa udanego związku Kryzysy zdarzają się nawet w najlepszym małżeństwach, dlatego trzeba je traktować jako normalną część wspólnego życia. Należy być jednak przygotowanym na to, że któregoś dnia relacja może wymagać naprawy. Pierwszym krokiem do jej uzdrowienia jest ustalenie wszelkich przyczyn choroby – dzięki temu bowiem łatwiej ją zwalczymy. Dopiero później można przystąpić do wdrażania w życie konkretnych rozwiązań. Recept jest wiele, ale najskuteczniejsze jest zazwyczaj wspólne pochylenie się nad źródłem problemu. Liczy się tutaj zrozumienie jego podstaw, a przede wszystkim oddzielenie emocji od celu, jaki nam przyświeca. Jeśli partnerzy szczerze ze sobą porozmawiają, nie oceniając się nawzajem, istnieje spora szansa na wyjście z kryzysu. Duże znaczenie ma również zmiana zachowań, polegająca na porzuceniu tych, które wprowadzają do małżeństwa chaos i destrukcję. Postarajmy się natomiast wytworzyć atmosferę ciepła i miłości poprzez codzienne, bardzo drobne gesty. Gdy obie strony nie potrafią jednak samodzielnie się porozumieć, pozostaje ostatnia deska ratunku z postaci terapii dla par, podczas której małżonkowie wspólnie przepracowują wszelkie problemy pod okiem doświadczonego psychoterapeuty. Warto odwiedzać zwłaszcza poradnie małżeńskie w Warszawie, ponieważ pracują tam najwybitniejsi specjaliści w kraju. Z przykładem takiej terapii można zapoznać się na
„Nothing but Smiles” – przyjaciel rodziny Meghan Markle obala powszechne plotki o „nieudanym małżeństwie” pary z Sussex Published by Netflix News Staff on July 9, 2023 Książę i księżna Sussex, książę Harry i Meghan Markle mogą spędzić razem kolejną dekadę w swojej szczęśliwej „prywatnej” sferze.
Jeśli chcesz ponownie wyjść za mąż, oto, co musisz wiedzieć. Statystyki zgromadzone przez GUS nie pozostawiają wątpliwości, jakie małżeństwa rozpadają się najszybciej. Rozwodem zwykle kończą się związki zawarte w młodym wieku (przed 24. rokiem życia). I te z krótkim stażem – góra kilkuletnim. Jednak rozwód nie oznacza przecież, że już nigdy się z nikim nie zwiążesz. Choć potrzeba czasu, by wyleczyć rany po nieudanym małżeństwie i na nowo zbudować zaufanie do mężczyzn, w końcu przychodzi moment, gdy chcesz ułożyć sobie życie. Opowiada o tym Natalia, lat 26. „Rozwiodłam się młodo i bardzo szybko. To, co zrobiliśmy, było kompletnym szaleństwem – zaręczyny po pół roku, ślub po roku, choć wszyscy nas ostrzegali. Byliśmy jednak w sobie szaleńczo zakochani, myślałam, że tak będzie zawsze. Gdy się pobieraliśmy, miałam 23 lata. Po dwóch latach byliśmy już po rozwodzie. Wspólne mieszkanie, problemy z pracą i proza życia boleśnie sprowadziły nas na ziemię. Kłopoty dnia codziennego przesłoniły łączące nas uczucie. Doszło do tego, że nie mogliśmy już na siebie patrzeć. Rozwód, choć koszmarny, był nieunikniony. Dobrze, że przynajmniej nie mieliśmy dzieci”. Po takich doświadczeniach trudno ponownie zaufać drugiej osobie. A powtórka z małżeństwa wydaje się szaleństwem. Zdarza się jednak, że pojawia się właściwa osoba i drugie małżeństwo zaczyna stawać się realne. Co wtedy? Są powody, które świadczą o tym, że drugie małżeństwo może być lepsze od pierwszego. To nie tak, że skoro raz się nie udało, to drugi raz też pewnie zakończy się fiaskiem. Niekoniecznie. Istnieją nawet badania naukowe, które potwierdzają, że drugie małżeństwo często bywa bardzo szczęśliwe. Z kilku przyczyn. - Trening czyni mistrza – w każdej dziedzinie. Wielkim atutem drugiego małżeństwa jest doświadczenie wyniesione z pierwszego. To, co przeżyłaś – nawet jeśli okazało się porażką – jest cenną lekcją, z której powinnaś wyciągnąć wnioski. Już wiesz, dlaczego poprzedni związek się nie udał. Już wiesz, czego nigdy nie będziesz tolerować u partnera. Już wiesz, jak zachowywać się w różnych sytuacjach. Już wiesz, jak wypracować kompromis. To nieoceniona wiedza, której osoby wchodzące w związek małżeński po raz pierwszy zwykle nie mają. - Wyjaśnij wszystko z nowym partnerem – być może są powody, dla których całkowite zerwanie kontaktów z byłym mężem nie wchodzi w grę (np. dzieci, wspólne interesy). Twój nowy partner musi mieć tego świadomość. Wyjaśnij mu dokładnie, jak wygląda twoja sytuacja osobista. Wytłumacz, dlaczego i z jaką częstotliwością musisz widywać się z eksmężem. Postaw sprawę jasno. Pamiętaj, że rozwód, przez który przeszłaś, wcale nie oznacza, że nie nadajesz się do małżeństwa albo że jesteś niedojrzała psychicznie. Między tobą a twoim byłym mężem coś nie zagrało – nie byliście dopasowani. Ruszyliście w swoje strony, by żyć dalej bez siebie. Gdy już przełkniesz gorycz porażki, pomyśl, że otwierają przed tobą zupełnie nowe perspektywy i możliwości. Zwłaszcza na zbudowanie nowego, znacznie lepszego i dojrzałego związku. Ewa Podsiadły-Natorska - Lepiej znasz siebie – rozwód to punkt zwrotny w twoim życiu. Wymaga zatrzymania się, pochylenia nas dobą i zajrzenia w głąb siebie. Rozwód uczy cię wiele o samej sobie. Dzięki niemu wiesz, jakie cechy w partnerze liczą się dla ciebie najbardziej. Wiesz także, czego nigdy nie zaakceptujesz. Drugie małżeństwa są udane, bo rozwodnicy mają świadomość, jakich błędów powinni się wystrzegać. Wskazówka od jednej z internautek: „Dzięki rozwodowi nauczyłam się, czego oczekuję od partnera i małżeństwa. To była bardzo cenna lekcja. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś znowu wyjdę za mąż, ale gdyby to miało nastąpić, wiem więcej o swoich potrzebach i słabościach, z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy”. - Bardziej się starasz – tym bardziej, im trudniejszy okazał się rozwód. Ta zasada ma zastosowanie zwłaszcza do tych par, w przypadku których zarówno kobieta, jak i mężczyzna chcą pobrać się po raz drugi. Pragnienie, by tym razem się udało, w przypadku ponownego małżeństwa jest większe. Bardziej się więc staracie, co korzystnie wpływa na wasze relacje. Bo już wiecie, co się dzieje, gdy nie pracuje się nad związkiem. - Nie śpiesz się – być może po fiasku pierwszego małżeństwa odczuwasz presję, by jak najszybciej znowu wyjść za mąż, jeśli się jednak pośpieszysz, może się to skończyć… drugim rozwodem. Statystyki przywołane przeze mnie na początku niezbicie świadczą o tym, że często rozstajemy się przez pośpiech. Dlatego zanim zdecydujesz się na drugi ślub, daj sobie trochę czasu. - Bądź rozważna – leczenie ran po rozwodzie bywa trudne. Uważaj tylko, by nie stracić instynktu samozachowawczego. To znaczy, że gdy spotkasz uroczego, szarmanckiego mężczyznę, nie rzucaj się od razu w wir tej znajomości. Fakt, że między wami zaiskrzyło, to za mało, by stworzyć dobre małżeństwo (chyba powinnaś coś na ten temat wiedzieć, prawda?). Zachęcam cię, byś była rozsądna. - Nie wałkuj ciągle nieudanego małżeństwa – nie wolno ci tego zrobić. To jasne, że twój nowy partner musi poznać twoją historię i dowiedzieć się, że byłaś już kiedyś mężatką (w końcu nie ma powodu, by to ukrywać). Nie znaczy to jednak, że twój rozwód powinien być waszym tematem numer jeden każdego dnia, przy każdej okazji. Musisz uwolnić się od przeszłości – a jedynym sposobem, by to zrobić, jest pogodzenie się z nią i ruszenie przed siebie. Wnioski? Drugie małżeństwo uda się, jeśli wiesz, co szwankowało w poprzednim. Wyciągnięcie wniosków z nieudanego związku jest koniecznością. I podstawą, by drugie małżeństwo nie zakończyło się rozwodem. Świadoma swoich mocnych i słabych stron jesteś w stanie zbudować dobry, solidny związek. Doświadczenie, które zdobyłaś z poprzednim małżeństwie (mimo że nieudanym), pomoże ci stworzyć satysfakcjonujące drugie małżeństwo. Jest jeszcze kilka spraw, o których trzeba pamiętać przed ponownym wstąpieniem w związek małżeński. Oto wskazówki, dzięki którym drugi związek będzie udany. - Nie porównuj partnerów – zakładamy, że twoje ponowne małżeństwo będzie znacznie bardziej udane od pierwszego, może się jednak zdarzyć, że u nowego partnera pojawi się jakaś wada, której twój eksmąż nie miał. Co wtedy? Nigdy, pod żadnym pozorem nie porównuj swoich partnerów. To zupełnie różni mężczyźni, a takie zestawienia wad i zalet nie mają sensu. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Przykład – brak seksu w małżeństwie: Pani Marysia i Pan Tadeusz byli w związku małżeńskim. Przez brak seksu, Pan Tadeusz zaczął się oddalać od małżonki, wygasło uczucie i każde zaczęło żyć własnym życiem. W konsekwencji brak seksu w małżeństwie doprowadził do zerwania wszystkich łączących ich więzi.
Wzdychali do nich mężczyźni, a kobiety chciały być takie jak one. Wyznaczały trendy i kształtowały nasze gusta. Były synonimem klasy i nienagannego stylu, prawdziwymi gwiazdami. Bogumiła Wander ( 78 ), Edyta Wojtczak ( 85 ) i Krystyna Loska ( 84 ) to trzy najważniejsze prezenterki PRL-u. W latach 70. i 80. zdominowały świat telewizji, w którym wcześniej panowali głównie mężczyźni. Udowodniły, że telewizja potrzebuje kobiet takich jak one – pełnych pasji, charyzmy, ale również klasy. Każda z nich zyskała grono fanów nie tylko dzięki swojej urodzie, lecz także pewności siebie i urokowi osobistemu. I choć w ich życiorysach nie brakowało skandali obyczajowych, dla widzów na zawsze pozostały prawdziwymi ikonami ze szklanego ekranu. Dziś stronią od szumu medialnego i coraz rzadziej pojawiają się publicznie. Choć zawodowo sięgały po najwyższe laury, ich życie prywatne nie zawsze było usłane różami. Jedną z nich los wyjątkowo doświadczył… Bogumiła Wander od kilku lat cierpi na chorobę Alzheimera, nie poznaje swojego męża, nie pamięta nawet, że była kiedyś gwiazdą. Co się dzieje z Edytą Wojtczak, która zrezygnowała z publicznych wyjść i zupełnie zniknęła z mediów? Jak się czuje Krystyna Loska, która kilka lat temu straciła męża? Poznajcie ich niesamowite historie i sprawdźcie, jak potoczyło się życie legendarnych prezenterek. Chcę więcej! Bogumiła Wander była uważana za jedną z najpiękniejszych spikerek PRL-u. Serca widzów zdobyła urokiem osobistym, ale podziwiano ją też za erudycję i piękny język, jakim się posługiwała. Karierę zaczynała w łódzkim ośrodku TVP, do którego dostała się dzięki konkursowi. „Na studiach ogłoszono konkurs na spikerkę, zgłosiło się ponad 270 osób, wygrała jedna osoba i to byłam ja”, mówiła Wander w jednym z wywiadów. Bardzo szybko przeniesiono ją do Warszawy, a już po kilku latach stała się gwiazdą w całej Polsce. Zapowiadała programy na żywo w Jedynce i Dwójce, prowadziła festiwale muzyczne w Opolu i w Zielonej Górze. Zobacz także: VIPHOTO/East News Jednak dla niej to było za mało, dlatego zajęła się również produkcją telewizyjną: przygotowywała program „Życie na pointach”, wyreżyserowała kilka filmów. Zyskała nawet przydomek „Niezniszczalna”, bo z telewizją była związana ponad 40 lat. "Odeszłam na własne życzenie. Po tym, jak nie dostałam z redakcji publicystyki kamery i operatora, by zrobić program o zlocie żeglarzy z całego świata, doszłam do wniosku, że mam już dość", wyznała w rozmowie z „Party”. Przez wszystkie lata kariery Wander zachwycała widzów urodą i stylem. Uznawano ją za jedną z najlepiej ubierających się Polek. Chociaż nie miała stylisty, doskonale czuła trendy i przed kamerami prezentowała się perfekcyjnie. Jej piękne blond włosy i czarujący uśmiech stały się jej znakiem rozpoznawczym. Nic dziwnego, że wzdychało do niej tak wielu mężczyzn. Bartosz KRUPA/East News Ten jedyny Miłość swojego życia poznała, gdy była… mężatką. Wszystko zaczęło się na Balu u Architektów w 1977 roku. Było to wydarzenie, na które przybywała cała śmietanka towarzyska stolicy, dlatego nie zabrakło tam zarówno Wander, jak i przystojnego żeglarza Krzysztofa Baranowskiego, który cztery lata wcześniej powrócił z samotnego rejsu dookoła świata i od tamtej pory był idolem Polaków. „To trwało moment. Ale wystarczyło, żebym powiedział: »To jest ta kobieta!«”, tak wspomina ich pierwsze spotkanie Baranowski. Nie podszedł wtedy do niej, a ona szybko zniknęła mu z oczu. Mimo że tego wieczoru ze sobą nie rozmawiali, wpadli sobie w oko. Ich drogi już nigdy więcej by się nie zeszły, gdyby nie przypadek. Baranowski szukał pracy i niespodziewanie zaproponował mu ją ówczesny prezes TVP Maciej Szczepański, który był pasjonatem żeglarstwa. Dał Krzysztofowi własny program. Kapitan dostał gabinet położony tuż przy telewizyjnej restauracji. Obok drzwi jego pokoju codziennie przechodzili niemal wszyscy pracownicy TVP, a więc i Wander. Bartosz KRUPA/East News Któregoś dnia Baranowski zobaczył prezenterkę czekającą na taksówkę i zaproponował, że ją podwiezie. „Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że coś więcej może nas połączyć. Kochałem swoją żonę i chciałem pozostać jej wierny. Ale z drugiej strony ta kobieta mnie fascynowała”, wspominał w książce „Spowiedź kapitana”. Znajomość z Wander nie była pierwszym romansem Baranowskiego. Wcześniej spotykał się z kobietami poza małżeństwem, ale dopiero w Bogumile zakochał się na zabój. „Po samotnym rejsie, kiedy nabrałem śmiałości i poczułem się prawdziwym facetem, poderwałem jedną słynną aktorkę, potem drugą, ale to były znajomości, które kończyły się po paru lub kilkunastu miesiącach. Z Bogusią zapowiadało się podobnie”, mówił. Tak się jednak nie stało. Strzała Amora trafiła prosto w jego serce, ich płomienny romans trwał w najlepsze. Nie przeszkodziło im nawet to, że szybko dowiedział się o nich… mąż Bogumiły. Tolerował to jednak, nie godził się tylko, by Wander od niego odeszła. Inaczej było z żoną kapitana, która o romansie z prezenterką dowiedziała się z jego dziennika. Ostatecznie Baranowski rozstał się z żoną w 1992 roku i zamieszkał z Bogumiłą. Pierwsze tygodnie pod jednym dachem były bardzo trudne. ANDRZEJ STAWINSKI/REPORTER „Bogusia powiedziała, że wraca do męża. Nie mogła żyć bez dziecka. Właściwie nie wiem, dlaczego nie zabrała go ze sobą. Może mąż jej na to nie pozwolił?”, wspominał Baranowski, który wtedy szalał z rozpaczy. Postanowił, że się utopi. Wypłynął w rejs, ale nie popełnił samobójstwa, napisał za to książkę »Samotny żeglarz«, w której przedstawił historię ich miłości i rozstania. „Ostatni rozdział kończyłem na lotnisku. Tymczasem okazało się, że w Warszawie czeka na mnie stęskniona Bogusia”, wspominał. Michal WARGIN/East News „Bogusia jest w innym świecie” Od tamtego momentu byli nierozłączni. Tworzyli zgraną i szczęśliwą parę. Aż do 2018 roku. Wtedy choroba Alzheimera zaczęła dawać pierwsze poważne objawy. Wander była zagubiona, musiała nosić naszyjnik z numerem telefonu. W końcu trafiła pod opiekę specjalistów w ośrodku dla osób dotkniętych alzheimerem w Konstancinie. Teraz nie pamięta nawet swojego męża, nad czym Baranowski bardzo ubolewa. „Bogusia żyje już w innym świecie. Oddałbym wszystko, by mnie pamiętała”, mówił. Do tego sytuację pogorszył koronawirus, który uniemożliwił przez jakiś czas odwiedzanie Wander w ośrodku. Na szczęście teraz Krzysztof stara się widywać z żoną coraz częściej: „Ostatnio zastałem ją w dobrej formie, siedziałem przy niej, trzymałem za rękę. Nawet sobie tutaj tańczyła”, wyznał w jednym z wywiadów. Wander jest w dobrej kondycji fizycznej, jednak jej stan psychiczny nie ulega poprawie: „Nie poznaje mnie, ale będziemy się teraz częściej widywać i może się coś zmieni”, dodaje Baranowski. Bogumiła i Krzysztof przeżyli wielką miłość, podobnie jak koleżanka Wander z telewizji – Krystyna Loska, która tego jedynego spotkała już jako dziecko. A potem straciła miłość bezpowrotnie… Jak się dziś czuje? I czy planuje jeszcze powrót na szklany ekran? VIPHOTO/East News Klasa, wdzięk i ta fryzura… Dziś nie możemy sobie wyobrazić Telewizji Polskiej doby PRL-u bez Krystyny Loski, choć w środowisku dziennikarzy krąży anegdota, że prezenterka wcale nie chciała wiązać kariery ze szklanym ekranem, a bliżej jej było… do zakonu! Jej przygoda z telewizją zaczęła się zupełnym przypadkiem. Najpierw Krystyna studiowała aktorstwo w Krakowie, ale musiała przerwać naukę z powodu ciąży. Wówczas na świat przyszła jej córka, obecnie jedna z najpopularniejszych dziennikarek Grażyna Torbicka. „Byłam z Grażynką przez pierwsze cztery lata, bo uważam, że nikt nie zastąpi dziecku mamy”, mówiła Krystyna w jednym z wywiadów. Potem wróciła na studia, a następnie trafiła do TVP Katowice, gdzie pierwszy raz pojawiła się na wizji – zapowiedziała emisję serialu Walta Disneya „Zorro”. Mateusz Jagielski/East News Dekadę później przeniosła się do stolicy. Jako spikerka zasłynęła niezwykłą umiejętnością przedstawienia z pamięci programu na cały dzień. „Gdy wszyscy w telewizji bez żadnej żenady przekładali kartki, Krystyna patrzyła widzom prosto w oczy! (…) Była najmniej nabzdyczona ze wszystkich spikerów. Miała znacznie większy luz, potrafiła łączyć patos z luzem i dowcipem, zażartować na wizji. Urzekała bezpośredniością”, wspominał specjalista ds. wizerunku Piotr Tymochowicz w książce „Prezenterki”. Polacy ją pokochali i traktowali jak przyjaciółkę. „Faktycznie, stało się tak, że zostałam ikoną telewizji, ale przecież nie ma się co dziwić. Na wizji spędziłam połowę swego życia. Widzowie traktowali mnie jak członka rodziny. Pozdrawiali mnie, kiedy szłam ulicą”, wyznała w jednym z wywiadów. Znakiem rozpoznawczym Loski od zawsze była jej fryzura – lekko uniesione i natapirowane blond loki. Ciekawostką jest to, że prezenterka jest naturalną szatynką. „Oświetleniowcy uznali jednak, że lepiej będę wyglądała przed kamerą z jasnymi włosami”, wspomina. I tak powstała jej charakterystyczna fryzura, której nie zmieniła przez kilkadziesiąt lat. Loska zachwycała także kreacjami. Miała zaprzyjaźnioną na Śląsku krawcową, która przed wojną szyła u Diora. Kobiety masowo kopiowały styl spikerki, a dla mężczyzn była ideałem kobiecości. Michal Wozniak/East News Liczy się rodzina Kariera w telewizji była jej życiem, ale jednocześnie Krystyna podkreślała, że „to tylko praca”. Na pierwszym miejscu stawiała rodzinę. Przyszłego męża, Henryka Loskę, poznała jako 5-latka. Byli sąsiadami, połączyła ich miłość do muzyki, ale dopiero gdy poszli na studia, zostali parą. Nawet kiedy Loska była na szczycie, unikali rozgłosu, a w domu nie rozmawiali o jej pracy. „Nigdy nie dopuściłam do tego, żeby telewizja dominowała w naszym domu”, mówiła Krystyna. Przez prawie 60 lat tworzyli wzorowe małżeństwo, dlatego śmierć Henryka w 2016 roku była dla niej wielkim ciosem. „Zadumę po nim mam każdego dnia”, mówiła. Michal Wozniak/East News Rok po śmierci męża Loska przeszła zawał, potem zamieszkała z córką, która do dziś bardzo się o nią troszczy. Obecnie czuje się na tyle dobrze, że zamierza jeszcze kontynuować pracę lektora. „Wbrew temu, co piszą, jestem w dobrej formie. To jednak przykre uczucie, kiedy zerkam na gazetę i czytam, że jestem ciężko chora. A ludzie stojący wokół mnie dziwią się, że ja z nimi stoję i rozmawiam. Ja czuję się znakomicie, to dla mnie najważniejsze”, mówiła niedawno. W dobrej formie jest też jej koleżanka ze szklanego ekranu Edyta Wojtczak. TRICOLORS/East News „Bierzmy to cudo na antenę!” Należała do grona najpopularniejszych spikerek w Polsce, choć początkowo swoją karierę zawodową wiązała z księgowością. Do telewizji trafiła przez przypadek. Edytę Wojtczak do konkursu „Piękne dziewczyny na ekrany” zgłosił jej ówczesny chłopak. Jury zakochało się w tej drobnej blondynce, a ona zakochała się na zabój w telewizji. I to na całe cztery dekady. Miała zaledwie 21 lat, kiedy słynna dziennikarka Irena Dziedzic dostrzegła w niej potencjał. To ona stała się mentorką Edyty, uczyła ją, jak siadać przed kamerą i swobodnie się wysławiać. Mówiono, że gdy ówczesny prezes TVP Włodzimierz Sokorski zobaczył Wojtczak na ekranie, krzyknął: „Bierzmy to cudo na antenę!”. „Byłam skromną szarą myszką, a teraz mówiłam do milionów. Telewizja odmieniła moje życie”, wspominała prezenterka. Skromnością, profesjonalizmem, ale i uroczymi wpadkami na wizji urzekła ogromne rzesze Polaków. Do dziś wspominamy jej kichnięcie podczas zapowiadania programu. W mikroskopijnym pomieszczeniu dla spikerek lampy mocno grzały, wokół unosiły się drobiny kurzu. Wojtczak zakręciło się w nosie i… głośno kichnęła! Po wszystkim z emocji i roztrzęsienia się rozpłakała. Dyrektor ją pocieszył: „Nie rycz, mała! Był to najzabawniejszy i najmilszy punkt dzisiejszego programu”. Prezenterka, mimo że spośród koleżanek po fachu nie wyróżniała się stylem, bardzo dbała o wygląd. Sztuczne rzęsy sprowadzała zza granicy. TRICOLORS/East News Nieszczęśliwa miłość Sercem Edyty Wojtczak chciało zawładnąć wielu mężczyzn, ale ona była wierna temu jedynemu. Związała się z Michałem „Misiem” Szymańskim, inżynierem działu technicznego TVP. Para stanęła na ślubnym kobiercu w 1969 roku, ich małżeństwo przetrwało tylko 10 lat. Nie doczekali się dzieci. On, nie informując o tym ukochanej, wyjechał do Stanów Zjednoczonych tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego i zostawił ją samą w Polsce. Od tamtej pory nie mają ze sobą kontaktu. Wojtczak nie wie nawet, czy Szymański żyje, choć mówi się, że zmarł w USA w 1999 roku. Prezenterka po nieudanym małżeństwie już nigdy z nikim się nie związała, mimo że adoratorów jej nie brakowało. O tym, co działo się w jej życiu prywatnym później, niewiele wiemy. Przygodę z telewizją zakończyła w 1996 roku. Usunięto ją za karę po tym, jak wystąpiła w reklamie proszku do prania. „Całe życie spędziłam w telewizyjnym okienku, więc rozstanie z widzami przeżyłam bardzo boleśnie”, mówiła w jednym z wywiadów. Jak jej życie wygląda teraz? 85-letnia dziś Edyta Wojtczak żyje bardzo skromnie: mieszka w kawalerce w centrum Warszawy, jeździ starym fiatem seicento. Najbardziej ceni sobie święty spokój. „Jestem dziś osobą prywatną, prowadzę żywot emerytki”, mówi wprost. I choć teraz unika mediów, to podobnie jak Krystyna Loska i Bogumiła Wander, legendarną prezenterką telewizyjną zostanie na zawsze. Zenon Zyburtowicz/East News ADAM JANKOWSKI/REPORTER
11-11-2023 06:50. Od 15 lat żyje w "rzymskim małżeństwie". Jest zachwycona. Tworzą udane związki, mają dzieci, biorą wspólne kredyty. Jednak gdy pojawia się temat ślubu, stwierdzają, że nie widzą takiej potrzeby. Wolą żyć w tzw. rzymskim małżeństwie, czyli związku kohabitacyjnym, konkubinacie. - I tak nazywam go moim
Podnosimy głos, nie kończymy rozmowy, wprowadzamy nerwową atmosferę, wzajemnie się oskarżamy, mamy ciągłe pretensje do współmałżonka. Nastają ciche dni, mijają kolejne tygodnie, miesiące, a nawet lata. Poczucie bezradności i bólu trwa... Brudne naczynia pozostawione w zlewie, papiery porozrzucane na stole prowadzą do sprzeczki. Do konfliktu prowadzi także nieuporządkowana hierarchia wartości. Dla mnie jest co innego ważne niż dla mojego męża. Mnie zależy na czymś odmiennym niż mojej żonie. Niezgodność opinii na jakiś temat przeradza się w sprzeczkę. Dochodzą przykre słowa, a podniesiony ton głosu wzmaga napięcie. Narastają negatywne emocje, dochodzą wątki poboczne merytorycznie niezwiązane z zasadniczą sprawą - i kłótnia gotowa. Na domiar złego, niezażegnany konflikt niejednokrotnie przeradza się w wojnę popartą wrogim nastawieniem, oziębłością, a nawet nienawiścią współmałżonków. Czy w takich sytuacjach możliwy jest małżeński kompromis? Czy skłóceni, emocjonalnie oddaleni małżonkowie mają szansę na naprawienie relacji? Jak najbardziej tak. Dialog małżeński - jakie to trudne Aby mogło nastać szczere pojednanie skłóconych partnerów, potrzebne są: czas, właściwy moment do rozmowy i odpowiednie miejsce. Gdy upłynie odpowiedni czas i opadną emocje, możemy obiektywnie ocenić zaistniałą sytuację. Wybierzmy dobry moment do rozmowy - gdy dzieci już zasną, gdy współmałżonek skończy oglądać mecz, a żona odłoży swoją książkę. Ustalmy dogodne miejsce do dialogu - może to być spacer lub wygodny fotel. Nie podejmujmy rozmów, gdy włączony jest telewizor czy komputer. Starajmy się skupić na sobie nawzajem. Koncentracja ułatwi poznanie argumentów, którymi kierował się mąż/żona. Miejmy na uwadze, że kobiety i mężczyźni mają inny sposób komunikacji. Nie łudźmy się, że nasz rozmówca domyśli się, o co nam tak naprawdę chodziło. Bądźmy otwarci na usłyszane słowa. Im wcześniej nauczymy się sztuki rozmowy i prowadzenia dialogu, tym łatwiej znajdziemy wspólne stanowisko w sprawach dotyczących naszego małżeństwa. Praca ta niekiedy trwa lata, ale warto, bo potem nie ma rzeczy niemożliwych do rozwiązania. Niejako nawykiem staje się mądre przeanalizowanie na wiele sposobów problemu, który staje przed nami. Musimy przegadać wszystkie trudne sprawy. Nauczmy się nie tylko mówić o swoich wątpliwościach, smutkach, ale też umiejmy słuchać drugą osobę, by lepiej zrozumieć konkretne zdarzenie. Nieumiejętność rozmowy jest konsekwencją awantur, ucieczek z domu i pozamałżeńskich romansów. Niedojrzałość emocjonalna partnerów prowadzi do rozpadu wielu związków. Św. Augustyn pisał: "miłość to wybór drogi miłości i wierność temu wyborowi". Paradoksem jest, że choć kłótnie ranią, to jednak wzmacniają więź między małżonkami. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Konflikty umacniają naszą miłość, jeszcze bardziej doceniamy, jak bardzo jesteśmy sobie bliscy i dla siebie cenni. Dlaczego więc tak rzadko okazujemy sobie uczucia? Małżeństwo w codziennym użyciu Zabiegani, zapracowani zapominamy o miłych słowach, prostych gestach dobroci, liścikach miłosnych. A czasem tak niewiele potrzeba, by odświeżyć wzajemną więź, by druga osoba poczuła się adorowana i doceniona. Warto zainwestować we własne małżeństwo. I nie trzeba tu wielkich nakładów finansowych, liczy się inwencja i pomysł. Randka po 20 latach małżeństwa - jak najbardziej tak. Od czasu do czasu rozrywka kulturalna. Nie wstydźmy się chwycić swoją żonę/męża za rękę. Nie bądźmy jałowi w okazywaniu uczuć. Pocałunek z zaskoczenia, drobny gest, skromny upominek - czy tak wiele nas kosztują? Zaplanujmy spotkania tylko we dwoje, poczytajmy wspólnie ulubioną książkę, pooglądajmy stare zdjęcia, zatrzymajmy się na sobie. Nie rozmawiajmy o dzieciach, zapomnijmy o pracy, nie róbmy listy zakupów. Uchwyćmy coś niewidzialnego, by stało się namacalne. Narzeczeństwo - czas licznych pytajników Nieprawdą jest, że przed ołtarzem stajemy idealni, bez wad i różnic, które nagle pojawiają się po ślubie. Często słyszymy: mój mąż tak się zmienił po ślubie, albo: ona taka nie była przed małżeństwem. Nie był/nie była, bo albo tego nie zauważyliśmy, albo nie chcieliśmy widzieć, albo zamknąwszy się w świecie uniesień, radości, zakochania najzwyczajniej nie rozmawialiśmy o fundamentach naszego związku. I tu dotykamy istoty okresu narzeczeństwa. Ten magiczny czas można porównać do świata trzylatka - im więcej chcemy się dowiedzieć, tym o więcej musimy pytać. Bądźmy - jak dzieci - głodni wiedzy o przyszłym współtowarzyszu drogi. Niech narzeczeni nie boją się zadawać sobie trudnych, czasem krępujących, wstydliwych pytań. Wspólne życie to nie piękny wysprzątany świat, to czasem bardzo przyziemne rzeczy, które potrafią doprowadzić do frustracji a nawet depresji. W 2009 roku orzeczono ponad 65 tysięcy rozwodów, gdzie jedną z głównych przyczyn była niezgodność charakterów. Można przypuszczać, że w związkach tych nie było ognia pytań, małżonkowie nie zgłębiali wiedzy o partnerze. Miłości nie można pozostawić samej sobie. Nie bez przyczyny miłość porównywana jest do pięknego kwiatu, o który trzeba dbać, troszczyć się, pielęgnować. Nie tylko do ślubu, nie tylko w dniu ślubu czy w trakcie miesiąca miodowego, ale przez całe życie. Osoby, które chcą złożyć sobie przysięgę przed Bogiem, powinny zweryfikować wcześniej, czy naprawdę się znają, czy budują swój związek na trwałym fundamencie, czy więzi, jakie zrodziły się między nimi, przetrwają na zawsze. Ten wspólny dar, jakim mogą siebie obdarzyć małżonkowie, niesie niezrównane bogactwo. Umacnia związek, buduje dojrzałość i współodpowiedzialność za rodzinę. Co Bóg złączył... Małżeństwo sakramentalne to stała obecność Chrystusa wśród małżonków. Jeżeli decydujemy się na małżeństwo, poszukujemy towarzysza na dobre i złe. Podając sobie dłonie w duchu miłości, przyrzekamy wspólną wędrówkę przez całe życie. W sakramentalnym małżeństwie od ołtarza odchodzi nas troje: mąż, żona i wśród nich na całe życie Chrystus. W przysiędze sakramentalnego małżeństwa wypowiadamy niezwykle doniosłe słowa: "Ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Bóg". To jest program naszego wspólnego życia i żadna siła tego nie rozerwie. Małżeństwa nie zawieramy na chwilę i nie kończymy, gdy dzieje się coś niedobrego. Rodzina musi mieć kręgosłup, musi mieć trwałe fundamenty. Jeżeli zawieramy Sakrament Małżeństwa, nie możemy kierować tzw. ceremonią, czy opinią publiczną. Dwoje ludzi - mąż i żona muszą na co dzień żyć Ewangelią, czerpać z tego wiecznie żywego źródła, by sami mogli być wsparciem i siłą dla dzieci, także dla dalszych członków rodziny. Życie nie jest snem albo marzeniem - tu potrzeba wiele wytrwałości, pokory, kompromisu i modlitwy! Droga do porozumienia Jan Paweł II mówił: "Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje "Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych". Żyjemy szybciej i intensywniej niż pokolenie wcześniej, ale to nie usprawiedliwia naszego egoizmu i braku chęci do dbania o współmałżonka. Kiedy ostatni raz dowiedzieliśmy się czegoś nowego o sobie nawzajem? Czy rozmawiamy o swoich codziennych uczuciach? Przecież w małżeństwie niejako rezygnujemy z własnego ja, ale po to, by zdobyć nasze wspólne my. Znane powszechnie powiedzenie: małżeństwo to wieczny kompromis, niech nabierze mocy działania. W pierwszej kolejności należy uporządkować teren własnego ja. Jeżeli sami nie będziemy stawiali sobie wymagań i nie będziemy ich konsekwentnie realizować, nie oczekujmy zmian u współmałżonka. Jeżeli sami nie podejmiemy wysiłku pracy nad tym, co w nas słabe, czego się boimy i stale ukrywamy głęboko w środku, nie damy rady w chwilach, gdy nasze małżeństwo będzie potrzebowało podjęcia dojrzałych, mądrych wyzwań. Kompromis to partnerstwo, oparte na wolności, na szacunku drugiej osoby. Wspólne życie to zaspokajanie nie własnych, ale jej/jego potrzeb. To szczęście żony/męża jest dla nas najważniejsze. To dla współmałżonka jesteśmy wsparciem, jesteśmy plecami, o które zawsze można się oprzeć, gdy jest ciężko i nabrać sił, by dalej kroczyć szlakiem życia, którego szczytem jest wspólne zbawienie. *Beata Pisarczyk - pracownik administracji samorządowej w Urzędzie Miejskim w Dąbrowie Górniczej
Czystość, czyli spójność. Czystość – tak jak rozumie i głosi ją Kościół w swoim nauczaniu – to „integracja płciowości w osobie”. Chodzi w niej o taką jedność, spójność i harmonię tego, co w nas biologiczne, emocjonalne i duchowe, która pozwoli wchodzić w zdrowe relacje z innymi. Budować je i rozwijać w taki
Czy człowiek może żyć wiecznie? Czy boski eliksir młodości był od zawsze w zasięgu naszych rąk? David Sinclair, biolog molekularny z Harvard Medical School, jest pewien, że tak. Czym jest resweratrol i co tak naprawdę potrafi? Niezwykłe właściwości resweratrolu znane były już w starożytności. Miał on nie tylko wspomagać działanie układu krążenia, ale i stać się remedium na upływający czas. Resweratrol to polifenol naturalnie występujący w skórkach czerwonych winogron, borówkach, eukaliptusie czy orzeszkach ziemnych. Substancja ta wykorzystywana jest również w przemyśle i stanowi jeden z dodatków do żywności. W zależności od sposobu pozyskiwania, wyróżnia się postać trans- i cisresweratrol. Pierwszy typ to ten, który naturalnie występuje w owocach, postać cis powstaje w procesie fermentacji skórek z winogron. Resweratrol jest jednym z najlepiej przebadanych „eliksirów młodości”. Jego siła działania antyoksydacyjnego jest prawie 4-krotnie większa od witaminy E i C. Trans – resweratrol, w maksymalnej bezpiecznej dawce jest jednym ze składników produktów LONG i LIFE naszej formuły ANTI-AGING ” – mówi Iza Jabłońska założycielka marki Medere. Fot. Materiały prasowe Choć mogłoby się wydawać, że dostarczanie tej cennej substancji w postaci alkoholu niesie za sobą więcej szkód niż korzyści, dzieje się zupełnie odwrotnie. Świetnym przykładem na to są mieszkańcy państw położonych w basenie Morza Śródziemnego. Mimo diety obfitującej w tłuszcze nasycone i wino, odsetek cierpiących na choroby układu krążenia jest mniejszy niemal o połowę w porównaniu do innych krajów. Dzieje się tak dlatego, że zawarty w winie resweratrol hamuje utlenianie wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, hamując jednocześnie agregację płytek krwi, czyli tworzenie złogów zatykających tętnice. Niemal równolegle z doniesieniami o zbawiennym wpływie resweratrolu dla układu krążenia, pojawiły się spekulacje na temat jego zdolności hamowania procesów starzenia. Znany naukowiec, profesor David Sinlcair z UNSW School of Medical Sciences i Harvard Medical School w Bostonie, przeprowadził badanie, które miało na celu ustalenie, czy preparat ten potrafi przedłużyć życie. Eksperyment został przeprowadzony na zwierzętach – muchach, myszach, a także komórkach drożdży. Jego wynik był niesamowity! U zwierząt, którym podawano resweratrol zaobserwowano wzmocnienie i uelastycznienie ścian aorty, znacznie poprawiła się koordynacja ruchowa, nastąpiło obniżenie cholesterolu. Uwagę naukowców zwrócił jeden z produktów przemiany materii – NAD+, czyli utleniona forma dinukleotydu nikotynoamidoadeninowego. Badania na myszach pokazały, że podawanie prekursora tej cząsteczki (NMN) sprawia, że ich komórki są młodsze. Wynikami badań zainteresowała się nawet NASA. Odkrycie zespołu profesora Sinclaira może pomóc organizacji w ochronie kosmonautów wysyłanych w podróż na Marsa przed szkodliwym wpływem promieniowania kosmicznego! Wiąże się również z możliwością opracowania nowych leków na raka. Obecnie trwają prace nad podawaniem NMN w formie leku. Nigdy jeszcze nikt nie był tak blisko odkrycia bezpiecznego i skutecznego leku odmładzającego. Jeśli testy się powiodą, lek może trafić na rynek w ciągu 3-5 lat – deklaruje Sinclair. Suplementacja resweratrolem to mnóstwo korzyści zdrowotnych! Oprócz właściwości chroniących serce, resweratrol może wspomóc leczenie nowotworów czy zapobiec rozrostowi naczyń krwionośnych. Resweratrol chroni również przed chorobią Alzheimera, usprawnia również przepływ krwi do mózgu, dzięki czemu poprawia pamięć i ogólną sprawność umysłową. Właściwa suplementacja pozwala również na zachowanie prawidłowej gospodarki hormonalnej. Jako silny antyoksydant, resweratrol w widoczny sposób spowalnia efekty starzenia. Decydując się na suplementację resweratrolem, warto zwrócić uwagę na takie suplementy, które zawierają jego maksymalną, ale co ważne – bezpieczną dawkę. Innowacyjnym na rynku preparatem jest ANTI-AGING Formuła marki MedereLab ( Trzymiesięczy program suplementacji, zawiera starannie wyselekcjonowane, współgrające ze sobą aktywne składniki. Oprócz resweratrolu, znajdziemy wśród nich Witanię Ospałą czy Traganka Błoniastego, które mają udowodnione działanie przeciwstarzeniowe, pozytywnie wpływające na aktualny i przyszły stan zdrowia. Artykuł powstał we współpracy z marką Medere
Dzisiaj zajmiemy się 5 sposobami unikania cudzołóstwa w małżeństwie. W Księdze Wyjścia 20:14 Nie cudzołóż. jest wielką obrazą przed Bogiem Wszechmogącym. Bóg chce świętości, chce czystości, dlatego stwierdził, że należy unikać cudzołóstwa. Król Dawid sprowadził kłopoty na swoją rodzinę, gdy stał się cudzołożnikiem.
W 1950 roku francuska gwiazda Brigitte Bardot chciała popełnić samobójstwo, zażywając dużą dawkę leków nasennych i próbując podciąć sobie żyły. W 2007 roku zdobywczyni Oscara Halle Berry po nieudanym małżeństwie postanowiła odebrać sobie życie poprzez zaczadzenie się w samochodzie. Aktorkę powstrzymały myśli matki o znalezieniu ciała córki w pojeździe. Drew Barrymore zaczęła karierę w świecie dorosłych jako dziecko. W wieku 9 lat sięgnęła po pierwszy kieliszek. Zapaliła marihuanę rok później, brała kokainę. Po nieudanym odbiciu się z dna wpadła ponownie w narkotyki. Chciała popełnić samobójstwo jak Brigitte - podcinając żyły. Posiadaczka najpiękniejszych fiołkowych oczu - Elizabeth Taylor po tym, jak rzuciła ją jej wielka miłość Richard Burton, chciała odebrać sobie życie poprzez używanie w nadmiarze środków nasennych. ⇡ Bardot, Berry, Barrymore i Taylor to mała część sław, które chciały popełnić samobójstwo. Do tego grona można bez problemu zaliczyć Owena Wilsona, Britney Spears czy Michaela Jacksona, jak i jego córkę Paris. Pierwsze pytanie, które mi przychodzi do głowy - po co ludzie (w ogóle) mają ochotę na odebranie sobie życia? A no właśnie - dlaczego? Nie każdy jest odporny na wszystko - jedną osobę zgasi krytyka, drugą przybije zły związek, a pięćdziesiąta trzecią śmierć kogoś bliskiego. Takie wydarzenia prowadzą bardzo często do zdania - nie chcę już żyć. A jak skrócić życie? Poprzez alkohol w ogromnych ilościach, narkotyki (w tym palenie), do samobójstwa w typie pocięcia się. Dlaczego tak ludzie okrutnie postępują? Żyje się w tym ciele tylko raz, jest w takiej śmierci sens? Czy jest sens? Nie ma. A co roku są takie przypadki. Przypominam sobie posta o tym, jak sodówka ma nie uderzyć do głowy. I prawdę mówiąc, większość powodów, które są początkiem samobójstwa umieściłam w tamtym poście (clicknij). Wypadki kończące się właśnie na samobójstwie nie dotyczą tylko gwiazd, normalni ludzie też biorą, piją i za wcześnie odchodzą. Osoby, które dotyka próba samobójcza łatwo się poddają. Z mojego punktu widzenia (czyli z punktu widzenia 13-sto latki) Ci ludzie coraz bardziej nie są świadomi, co sobie robią. Odebranie sobie życie to nie tylko sznur i piła, ale też alkohol, leki, prochy... Zatrucie się, podpalenie... Inaczej mówiąc - potworne rzeczy, o których nie mówić. Nie umiem patrzeć, jak osoba z własnej woli cierpi. Okropne. Jak trzeba mieć niepoukładane w głowie, by żegnać się z życiem... Dosłownie, jakim trzeba być głupkiem, by się na to decydować!? Jednym z kochanków Elizabeth Taylor był Richard Burton. Lecz życie kochanków rzadko jest idealną bajką. Liz Taylor była z nim bardzo związana, także po zepsuciu związku bardzo cierpiała. To musiało boleć, takie rozstanie... Lecz aktorka piła i brała narkotyki, leki też... Nie udało się jej życie miłosne, więc najlepiej skończyć w ogóle z życiem. Na szczęście rozum Elizabeth nie był w pełni uzależnionych od narkotyków, dobrze nią pokierował i aktorka dalej żyła. Nie dość, że Burton był jej kochankiem, to byli dwa razy małżeństwem. Narkotyki na szczęście nie zawsze wygrywają. I dobrze. Mając nieudane małżeństwa, w których panuje przemoc i alkoholizm łatwo wpaść w ten narkotykowy szał po wszystkich przejściach. Brigitte Bardot była francuską pięknością. Niesamowicie mi się podoba, przepiękna! I ta piękna kobieta miała aż 8 prób samobójczych. Aktorka bowiem (tak pisał biograf miała cierpienia związane z samotnością i depresją. Biograf także pisał, że była zagubiona i samotna w kręgu popularnych osób. Kilka razy z tych powodów miała ochotę skończyć ze sobą, nie mogła sobie poradzić z tą presją, jaką miała poprzez sławę. I właśnie przez presję takiego środowiska gwiazdy mają problemy... I smutki zatapiają w alkoholu, narkotykach. A tak w ogóle, to kupię sobie biografię B. Bardot :) O Pani Barrymore nie napiszę, bo o 'młodych gwiazdkach' napisałam w poście podlinkowanym na górze. Nie mam zdania na temat robienia z dziecka gwiazdy - niektóre dzieci mogą sobie poradzić, inne nie. I jeśli kiedykolwiek pomyślicie sobie o takim... wypadku, pomyślcie, czy warto. Dla mnie samobójstwo to czysta głupota. Przedstawiam listę osób, które może i nie popełniły samobójstwa, ale młodo odeszły: Marilyn Monroe - 36 lat Heath Ledger - 28 lat serce me płacze... Amy Winehouse - 27 lat Whitney Houston - 48 lat Anna Przybylska - 36 lat Aaliyah - 22 lata ... i jeszcze wiele innych.
| Иσυኞዟсባհ ቫусιп | Γепробуገե бымузве ጫοзоνэցθб | Ешоቪо стοሀαф |
|---|
| ቤኝዐդизօկ агагущ ֆիծехуռ | Хιμохեհ вαмаμел | Пυмоሤሟх пэ |
| Фогα ኤхисвюሩθ γድፋኾጮомጶጭ | Ըдриሲ ጴк | Իмաςዕги ጆувсα |
| Աзу скաሡ ошω | ሐщо иኙеμафоሯ | Иπеሐиг եдуዲапри |
Britney Spears zamierza opowiedzieć o swoim nieudanym małżeństwie z Kevinem Federlinem w szczerym wywiadzie dla magazynu "Vanity Fair". ‹ wróć Piosenkarka była pod wrażeniem wywiadu, jakiego udzieliła magazynowi Jennifer Aniston po bolesnym rozstaniu z Bradem Pittem, więc postanowiła, że właśnie na łamach "Vanity Fair" opowie o
Podczas zorganizowanej w Bielsku-Białej w lutym konferencji diecezjalnych duszpasterzy rodzin przekonywali o tym Łucja i Janusz Sznyrowie z Międzyrzecza. Dowodziło tego świadectwo, jakie złożyli ci małżonkowie. Jak w małżeństwie„Uważamy, że nie jesteśmy jakąś wyjątkową rodziną, a kwestia wyznania układa się równolegle z całą dynamiką życia małżeńskiego, wymagającego przecież i zrozumienia, pewnej gotowości przyjęcia kompromisów – i przede wszystkim miłości. Żeby małżeństwo trwało, ekumeniczne czy nie, zawsze trzeba się o to postarać…” – podkreśla Janusz. „Mógłby być problem, gdybyśmy byli wyznawcami różnych religii. Mamy to szczęście, że możemy być i w jednym, i w drugim Kościele, czerpać więcej doznań – to większe bogactwo. Różnica wyznaniowa nie ma dla nas znaczenia: każde z nas jest w swoim Kościele i nie jest żadną ujmą obecność we wspólnocie, do której należy współmałżonek. Wszędzie chwalimy tego samego Pana Boga. Nigdy nie było próby »przeciągania na swoją stronę«, wytykania wzajemnie błędów…” – dodaje Łucja. „Wiemy, co nas różni, wiemy dlaczego, ale nie do nas należy rozstrzyganie win czy próba rozwiązywania teologicznych sporów. Wiemy też, że podział Kościołów jest nieprawdopodobnie bolesną sprawą, pewnym historycznym spadkiem, który nas dotyka. Naprawianie może długo trwa, ale ufamy, że kiedyś dokona się, zgodnie z wolą Chrystusa” – mówią z przekonaniem. Od czego powinni zacząć budujący ekumenię, jedność między Kościołami? „Przede wszystkim powinni kochać: siebie i Pana Boga. I nie szukać tego, co dzieli, ale troskliwie pielęgnować wszystko, co łączy, nie zaczynać od krytyki…” – podpowiadają Łucja i Janusz. W świetle prawa…Poprzez pojęcie „małżeństwo mieszane” obowiązujący w Kościele katolickim Kodeks Prawa Kanonicznego w kan. 1124 rozumie małżeństwo zawarte pomiędzy osobami ochrzczonymi, przy czym jedna przyjęła chrzest w Kościele katolickim lub po chrzcie otrzymanym poza Kościołem katolickim do niego została przyjęta. Natomiast druga osoba należy do Kościoła, który nie jest w pełnej łączności z Kościołem katolickim. Dla zawarcia „małżeństwa mieszanego” Kodeks Prawa Kanonicznego domaga się wyraźnego zezwolenia kompetentnej władzy kościelnej (kan. 1124), stawia jednak warunki:– oświadczenie strony katolickiej, że będzie unikać utraty wiary;– przyrzeczenie strony katolickiej, że uczyni wszystko, aby wszystkie dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim;– powiadomienie strony niekatolickiej o złożonym przez stronę katolicką oświadczeniu i przyrzeczeniu oraz wynikających z tego obowiązków dla strony katolickiej (przed wydaniem Kodeksu Prawa Kanonicznego w 1983 roku strona niekatolicka musiała złożyć przysięgę);– pouczenie obu stron o celach i istotnych przymiotach małżeństwa katolickiego (kan. 1055 i 1056) oraz upewnienie się, że żadna ze stron ich nie zdaniemO. Piotr Jerzy Badura SJwspółzałożyciel Ekumenicznego Stowarzyszenia Chrześcijan w Republice CzeskiejPierwszym i podstawowym naturalnym środowiskiem człowieka jest rodzina. W niej przychodzi na świat, wzrasta fizycznie, duchowo, intelektualnie i emocjonalnie. Tu uczy się komunikować z otoczeniem i powstają pierwsze więzi. Przy pomocy rodziny dziecko nawiązuje także kontakt z Bogiem. Rodzina jest także najmniejszym, ale za to najważniejszym Kościołem, który zwiemy domowym. Na Śląsku Cieszyńskim mieszka wiele rodzin o różnej przynależności wyznaniowej, popularnie zwanych rodzinami mieszanymi. Taka rodzina jest podstawową szkołą uczenia się ekumenizmu, czyli szacunku dla innego wyznania, akceptowania innych chrześcijan. To także droga poznania innego Kościoła, jego historii, tradycji i doktryny. Do tego dochodzi jeszcze czynnik wychowawczy, który ma ogromne znaczenie w realizowaniu nakazu miłości, najważniejszego ze wszystkich spotkaniu duszpasterzy katolickich rodzin w Bielsku-Białej, 7 lutego 2006 roku, świadectwo życia ekumenicznego przedstawili Łucja i Janusz Sznyrowie, małżonkowie z Międzyrzecza. Swoje doświadczenia rozpoczęli od przekazania trudności, jakie napotykali podczas swego małżeństwa. Związane one były szczególnie z nieznajomością tradycji i nauki innego wyznania. Kiedy w styczniu 1993 r. spłonął kościół katolicki w Międzyrzeczu, luteranie udostępnili swoją świątynię katolikom. Od tego czasu, dzięki częstym kontaktom – jak wspominają ci małżonkowie – mieszkańcy Międzyrzecza poprawili swoje relacje. Obecnie społeczność międzyrzecka w dziedzinie współżycia ekumenicznego staje się modelowa dla innych…marzec 2006
Seks to najbardziej intymny aspekt małżeństwa. Jest czymś, co łączy nas po okropnej kłótni. Stanowi także przyjemność odkrywania tego, co lubi druga osoba. Odstresowuje, a także jest dobrą zabawą, gdy możemy wymknąć się dzieciom, żeby być razem i zapomnieć na chwilę o chaosie panującym w naszym życiu. Jest czymś, co nas
Dodam ze pracy w domu mam duzo cały, dom na mojej głowie, mąż pomaga mało bo i też dużo pracuje, ja jestem na urlopie macierzyńskim. Jestem już tym wszystkim zmęczona. Jestem ledwo po 30stce a już czuje sie jak nic nie warta istota i nikomu nie potrzebna.
Są równie znajome jak dom, w którym mieszkasz. Albo zapach skóry kochanka. Wiesz, jak się zakończą, lecz słuchasz tak jakbyś nie wiedział. Tak samo jak wiesz, że kiedyś umrzesz, lecz żyjesz tak, jakbyś miał żyć wiecznie. W Wielkich Opowieściach wiadomo, kto przeżyje, kto umrze, kto znajdzie miłość, kto nie znajdzie.
"Nie chcę tak żyć, niby razem, a obok siebie. Jak to zmienić, jak wnieść coś nowego do małżeństwa? Brak mi bliskości i jest mi coraz gorzej. Niby nic złego się nie dzieje, nie kłócimy się, żartujemy ze sobą, rozmawiamy - ale to już nie to samo co dawniej.
Finanse w małżeństwie mogą być jednym z czynników zapalnych. Wcale nie musi tak być. Przedstawiamy Ci kilka 6 podpowiedzi jak prowadzić rozmowy o finansach.
Święty Paweł Apostoł w listach do Tymoteusza i do Tytusa poucza, że biskup (por. 1 Tm 3, 2), prezbiter (por. Tt 1, 6) i diakon (por. 1 Tm 3, 12) powinni być mężami jednej żony. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Apostoł Narodów zachęca duchownych do zawierania małżeństw. Tak też rozumieją ten tekst liczni chrześcijanie.
Zasługujesz na partnera, który tak samo będzie inwestować w związek jak ty. “Rozwód jest lepszy od małżeństwa bez miłości. Wszyscy zasługujemy na to, by być kochanym. Nie chcę być w małżeństwie, gdzie partnerstwo nie jest priorytetem” – Carly Israel. Możesz stracić męża, ale zyskasz szczęście.
W ankiecie OBOP z roku 2011 20 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie ma czegoś takiego jak gwałt w małżeństwie. A najsmutniejszy jest fakt, że najbardziej wątpiącą grupą byli policjanci. Kobiety opowiadają, że zgłaszały gwałty, ale nikt im nie wierzył, że komentowano, że “powinny się cieszyć bo mają temperamentnego
H6xOm.